poniedziałek, 30 marca 2015

Fallen Angel

  Miesiąc później...

     Co tydzień rozmawiam z Hopem na Skypie oraz wysyłamy sobie wiadomości. Lecz od czasu kiedy wyjechał dziwne rzeczy się wokół mnie dzieją. Nie rozumiem tego wszystkiego. Pewnego dnia w szkole spotkałam na swojej drodze zabitego ptaszka, innym zaś mało brakowało, a przejechałby mnie samochód.
     Podeszłam do szafki jak zwykle zachowując jednak ostrożność. Otworzyłam ją, a na ziemię spadła koperta. "Kto to?". Podniosłam ją i bez namysłu poszłam na dach. Weszłam po schodach i znalazłam się już na miejscu. Usiadłam na ławeczce, lecz to co znajdowało się w środku przeraziło mnie:
"     Droga Eliko,
   Już o mnie zapomniałaś? Jak mogłaś, znalazłaś sobie kogoś innego? Lepszego ode mnie? Niby w czym? Nie zapomnij, że to ja jestem twoim Aniołem Stróżem. Wiem o czym myślisz, gdzie chodzisz i jak się zachowujesz. Znam każdy ruch, który zamierzasz zrobić, ponieważ jestem zawsze krok przed Tobą. Lepiej przemyśl swoje zachowanie, nie chcę, aby stała Ci się krzywda. Myśl tylko o mnie. Do mnie należysz i to mi wszystko zawdzięczasz!
   Mam nadzieję, że sobie wszystko ponownie przemyślisz.
           Twój na zawsze oddany Anioł Stróż. J.M"
- Co to k*** ma być! - wstałam krzycząc - Czy to są jakieś żarty? Może Hope miał jednak rację, to jest jakiś prześladowca. A co jeśli zrobi komuś krzywdę? - krzyczałam w niebo głosy będąc święcie przekonana, że jestem sama. - Kim on jest, żeby nazywać mnie "swoją własnością"?! Nie jestem RZECZĄ. - zaczęłam kierować się w stronę wyjścia.
     Przed drzwiami zatrzymałam się podarłam kartkę w drobne szczątki i rzuciłam wraz z podmuchem wiatru. Złapałam za klamkę i wyszłam zadowolona z siebie. Zeszłam na korytarz i skierowałam się do sali, w której miałam właśnie historię. Usiadłam do ławki. Położyłam głowę na niej, zamknęłam oczy, ale gdy chciałam już odejść do krainy snów ktoś mi w tym przeszkodził. Nie był to nikt inny jak Min. Moja najukochańsza przyjaciółka. Wparowała do sali z uśmiechem od ucha do ucha. Już się bałam, co nowego miała mi do zakomunikowania. Ona była zdolna do wszystkiego. Raz opowiadała jak uratowała kotka, zaś innym razem jak złapała złodzieja torebki. Podbiegła do mnie:
- Elika! Elika wstawaj!
- Co się stało Min?
- Pamiętasz jak obiecałaś mi, że będziesz u mnie nocować?
     Zastanowiłam się i po chwili przypomniała mi się rozmowa z nią kiedy było mi przykro, gdy Hope wyjechał. Powiedziała, że do jej brata przyjechał jakiś chłopak z wymiany międzyszkolnej i będzie uczęszczał do naszego liceum przez najbliższe półrocze. Miał zacząć chodzić do szkoły już dawno, ale ja go tutaj jeszcze nie widziałam.
- Elika? Pamiętasz naszą rozmowę?
- Tak.. to znaczy tak! Ale kiedy miałaby być ta noc?
- Ten weekend!
- TEN!
- Moi rodzice wyjeżdżają, a brat z tym chłopakiem mają gdzieś również wyjść, więc będziemy miały cały dom dla siebie.
- No dobrze, porozmawiam z rodzicami. Nie powinni mieć nic przeciwko.
- Naprawdę? To cudownie. - odparła niska szatynka
- Dzisiaj wieczorem napiszę ci wiadomość czy mogę, ok?
- Jasne. Więc będę czekała na nią!

 Po lekcjach...

     Dzisiaj znowu czekała mnie lekcja śpiewu. Przez ten miesiąc nie uczęszczałam na próby. Jest to moja pierwsza próba od wyjazdu Hoseoka. Moja mama jak usłyszała, że chcę się zająć muzyką na poważnie była ze mnie dumna. Pozwoliła mi zrobić sobie przerwę, ale no cóż czas wrócić do rzeczywistości. Muszę się zebrać, aby osiągnąć sukces jak Hope-oppa.
- "Zawsze powinniśmy stawać sobie wielkie cele." - pamiętaj Elika. powtarzałam sobie słowa Hoseoka.
     Weszłam do budynku. Wiedziałam, że zaraz przyjdzie mały diabeł, ale muszę być twarda i mu się w końcu przeciwstawić.
- Dzień dobry Eliko.
- Dzień dobry panie K-wong.
- Długo cię nie było. Dobrze, że twoja mama zadzwoniła do mnie, bo martwiłbym się, że coś ci się stało. Bądź, że zajęcia ci się już znudziły.
- Nie to nie tak. Mój przyjaciel dał mi do myślenia. Mam cel, do którego chcę dążyć.
- Cel? Niby jaki?
- Chcę zostać IDOLEM!
    Kookie wyszedł z jakiegoś pomieszczenia i zaczął się kierować w naszą stronę.
- Idolem?
-  Tak! - odpowiedziałam stanowczo
- Ale Elika wiesz, że to jest bardzo trudne. Będziesz musiała liczyć się z opinią innych ludzi, swoich fanów, menagerów.
- Wiem panie K-wong. Jestem na po przygotowana. Jestem całkowicie oddać się muzyce, zatracić się jej.
- A więc dobrze. Dzisiaj i ja dam z siebie wszystko. - odparł Kookie, który nagle znalazł się obok mnie.
- Jak dobrze, że się dogadujecie i wzajemnie wspieracie. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko wspierać was ze wszystkich sił. Idźcie na górę przygotować się.
- Dobrze! - powiedzieliśmy razem
     Pan Kwong odszedł od nas. Spojrzałam na Kookiego. Był ubrany w ciemne ubrania jak zawsze.
- Ha ha ha...
- Co cię tak niby bawi? - odparłam
- Ty i twój cel! Idolka? Boki zrywać - kpił ze mnie
- Coś ci się w tym nie podoba?
- Tak
- Co niby?
- Ty! Nie wierzę, że taka mała osóbka jak ty zdolna byłaby osiągnąć sukces!
- Nie wiesz do czego jestem zdolna - powiedziałam ze śmiertelną powagą
- Nie wiem? - powiedziałam powstrzymując się od śmiechu
- TAK! Jestem prawdziwa, nie udaję przed najbliższymi nikogo. Jestem sobą i mam zamiar taka pozostać! Śmiejesz się ze mnie? Dobrze, ale wiedz, że to mnie jeszcze bardziej motywuje do pracy. Jeszcze ci pokażę!
    Kookie zaniemówił. Odwróciłam się od niego i zaczęłam kierować się w stronę windy. Po chwili mój krok nabrał tępa, ponieważ przypomniałam sobie ostatni incydent z tamtego miejsca. Nie chciałam do tego wracać. Weszłam do windy, gdy drzwi już się zamykały czyjaś dłoń je zatrzymała. Nie był to nikt inny jak Kookie.
- Elika, ja...
- Nie mów nic, nie interesuje mnie to... - powiedziałam naciskając przycisk zamykający drzwi.
     On spojrzał na mnie smutnym wyrazem twarzy i puścił drzwi, które od razu zamknęły się.
- "Co to miało być? Nigdy nie widziałam go od tej strony. Zawsze był podły i okrutny dla mnie. Elika nie interesuj się nim, bo pewnie udaje, aby potem się z ciebie śmiać." - mówiłam do siebie.
     Winda wjechała na odpowiednie piętro. Kiedy drzwi otworzyły się na ziemi leżała czarna koperta. Podniosłam ją, napisane na niej było "do Eliki". Przeraziłam się tego, co może być w jej zawartości. Otworzyłam ją i wyjęłam list, który brzmiał następująco:
" Pamiętaj, jesteś moja i nikt tego nie zmieni. To ja mam nad wszystkim kontrolę. Bądź grzeczna, bo inaczej tego pożałujesz!
                                                                                                        Twój kochany na zawsze J.M"
- To zaczyna być coraz bardziej przerażające!
 Weszłam do sali, w której czekał na mnie już pan K-wong. Piosenkę, którą ćwiczyłam była: Song Ji-Eun ft. Bang Yong-Gook - Going Crazy (https://www.youtube.com/watch?v=n1TLaZp1i8E). Cały ten dzień był wielkim nieporozumieniem.
     Po próbie wróciłam do domu i od razu pobiegłam do mamy spytać o noc u Min. Tak jak myślałam zgodziła się. Napisałam wiadomość Min, żeby poinformowała rodziców. Położyłam się na łóżko, ale całą noc myślałam o tym co miało dzisiaj miejsce.
_______________________________________________________________________________
Na tym zakończę już ósmy rozdział. Mam nadzieję, że się spodobał. Przepraszam, że znowu wstawiam rozdział w poniedziałek, lecz nie był on skończony. Piszcie w komentarzach co o nim myślicie. Jeśli są jakieś błędy również możecie mnie w nich poinformować. ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz